Wschód i zachód na południu Polski

/ 8 października, 2018/ Polska/ 4 comments

Na południe – Wrocław po raz drugi

Całą trasę do Wrocławia przejechaliśmy na podkładzie jednego samochodu. Podwiózł nas inspirujący kierowca, który w swoim życiu był w ponad stu krajach! Prowadziliśmy z nim wyjątkowo ciekawe rozważania na tematy podróżnicze i nie tylko. Dał nam kilka cennych wskazówek, część z nich już wprowadziliśmy w życie! (np. notowanie każdej myśli lub spostrzeżenia na bieżąco, nie odkładając tego na PÓŹNIEJ, które zazwyczaj nie następuje w pogoni codzienności).

Po sprawnym osiągnięciu czekającego na nas miasta, najpierw udaliśmy się w stronę Politechniki, gdzie Paweł odebrał swój odpis dyplomu w języku angielskim. Później mogliśmy oddać się samym przyjemnościom – spotkaniom ze znajmomymi. Jako pierwsi gościli nas Ania, Sebastian i malutka Asia. Bardzo ucieszyliśmy się z tej możliwości, ponieważ udało nam się idealnie wpasować w dogodny dla nich moment. Po przesympatycznych kilku chwilach przenieśliśmy się do gospodarzy, u których zostaliśmy na noc – Ani, Adama i małego Franka. Tu jeszcze dotarli do nas Asia z Kubą, żeby dopełnić wszystkie możliwości spotkań. Przy okazji dostaliśmy zaproszenie na poranną kawę z Kubą. Nazajutrz ochoczo skorzystaliśmy z kubka szlachetego trunku i  po tym miłym akcencie ruszyliśmy w dalszą drogę – do Krakowa.

Kraków

Na stację paliw, na której zamierzaliśmy poznać naszego kolejnego kierowcę, zawiózł nas Adam. Każda możliwość odciążenia kręgosłupów jest dla nas wielką ulgą! Po około 15 minutach wystawiania kciuka zatrzymała się przy nas… policja. Szybko uzgodniliśmy, że nie popełniamy żadnego wykroczenia, ale ponieważ dostali zgłoszenie, musieli zareagować. Jako, że stacja jest często wybierana przez autostopowiczów, również nie było wiadomo, czy to na nas wpłynęła skarga, ale to my mieliśmy szansę na miłą pogawędkę z organem prawa. Cała rozmowa przebiegła bardzo sympatycznie, a na koniec dostaliśmy życzenia powodzenia i bezpiecznej podróży. Po tym niespodziewanym zdarzeniu dość szybko złapaliśmy samochód, który bezpośrednio przetransportował nas do Krakowa. Dodatkowo panowie, którzy nas wspomogli, okazali się również kiedyś sporo podróżować, w tym autostopem. Opowiedzieli nam mnóstwo sytuacji, które ich spotkały, z których obecnie dobrze jest się śmiać, ale nie chciałabym znaleźć się w podobnych okolicznościach! 🙂

Pierwszy wieczór w Krakowie spędziliśmy z ciocią i kuzynostwem. Było mnóstwo śmiechu, wspominek i pomysłów, co przyniesie przyszłość. Rano chcieliśmy skorzystać z możliwości oferowanych przez duże miasto i uzupełnić nasze żółte książeczki szczepień, o brakujące informacje. Niestety pani w szpitalu nie była gotowa nam pomóc i odeszliśmy z tym samym, z czym przyszliśmy, ale w trochę gorszym nastroju. Na szczęście sprawę udało się załatwić  w inny sposób i nie będziemy pozbawieni tych dokumentów w dalszej części podróży. Kolejnym zaplanowanym przez nas punktem było zwiedzanie historycznej części Krakowa, odkrytej w podziemiach Sukiennic. Bardzo polecamy to miejsce! Ogromne zbiory i bardzo ciekawe eksponaty pochłonęły nas na kilka godzin, dopiero telefon od Oli, która właśnie skończyła pracę, wyciągnął nas na powierzchnię. Razem wróciliśmy do domu, gdzie wczesniej mieliśmy możliwość zrzucić nasze „garby”. Spędziliśmy wyjątkowo miły wieczór z podróżnikami, którzy niedawno wrócili ze swoich wojaży. O Oli, Łukaszu i ich blogu RadziMySobie wspominaliśmy już wcześniej 🙂 Ich doświadczenie jest dla nas cenną wskazówką na dalsze etapy!

Stopem do Rzeszowa

Rano wydostaliśmy się na obrzeża miasta celem złapania kolejnej okazji, tym razem do Rzeszowa. Z niepokojem zerkaliśmy na zegarki – jak to? Pół godziny i nikogo gotowego nas podwieźć? Ufff, zatrzymał się samochód! Ale… nie jedzie w tym kierunku! Kilka kolejnych minut i jest! Trafia nam się podwózka do przyautostradowej stacji paliw w okolicach zjadu na Tarnów. Dalej już bez problemów – pierwszy kierowca, któremu zajrzeliśmy głęboko w oczy, zabrał nas na pokład i wysadził prawie pod wskazanymi drzwiami – tak wiele życzliwości jest w Polakach. Dzięki szybkiej zamianie sprzyjających nam kierowców, udało nam się uniknąć przemoczenia przez pierwszy deszcz na naszej trasie 🙂

Autobusem do Ziemnic…

Wizyta u rodziny w Rzeszowie była krótka, szybka, ale bardzo treściwa 😉 Paweł przy tej okazji zobaczył trochę czarno-białych zdjęć moich przodków i kuzynostwa z lat wczesno-dziecięcych. Z dodatkowym bagażem pamiątkowych fotek, rano zostaliśmy odtransportowani na przystanek, z którego autobusem wracaliśmy do domu na ostatnie przepakowanie.

Kilka godzin na miejscu, ostatni przegląd bagażu i o trzeciej w nocy zapakowani w samochód siostry Pawła – Kasi i jej męża – Jarka ruszyliśmy poza granicę Polski.

… i do Włoch 🙂

24.09 – zapamiętajcie tę datę! Gdzie będziemy obchodzić rocznicę opuszczenia Polski? Nie potrafimy tego przewidzieć! Pomysły zostawiajcie w komentarzach, może ktoś z Was przepowie nam przyszłość? 🙂

Dominika

Share this Post

4 Comments

  1. 24.09.2019 r. przyjedziecie na urlop do Olecka 🙂

  2. Kuba!
    Dwa i poł miesiąca przed NZ, czuję w kościach!

    P.S. Piękne foto 🙂

    1. #dobre 😛 Czy hasztagi już nie są na czasie? Ja nie nadążam! Pozdrawiamy z Chorwacji Braciszku 😉

Skomentuj ZimneKiwi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*