Odczarować Poznań
Muszę się przyznać, że dotychczasowe wizyty w Poznaniu nie pomogły mi go polubić. Nasi wspaniali gospodarze Michał i Ania postawili sobie za zadanie odmienić moje nastawienie do ich obecnie zamieszkiwanego miasta. Czy im się to udało?
Autostop tym razem również mieliśmy podzielony na trzy etapy. Co ciekawe, wszyscy kierowcy, którzy pomogli nam przebyć całą tę trasę, opowiadali historie o nieudanych podwózkach. Szczęśliwie dla nas, zdecydowali się dać „przydrożnym kciukowiczom” jeszcze jedną szansę 🙂 Mamy nadzieję, że my pozostaniemy trochę lepiej przez nich zapamiętani!
Po intensywnej podróży, na miejsce docelowe dotarliśmy wieczorem, więc aby zregenerować siły, zaraz po kolacji poszliśmy spać. Dzięki temu od rana mieliśmy mnóstwo energii i sił, by wraz z naszym przewodnikiem Michałem przemierzyć miasto wzdłuż i wszerz. Pierwszym obowiązkowym elementem były oczywiście poznańskie koziołki. Równo w południe z wieży ratusza miejskiego wyjechały dwie drewaniane figurki i dwanaście razy „tryknęły” się rogami przy wtórze hejnału granego przez trębacza na cztery strony świata. Ich zaciętą walkę obserwowaliśmy w tłumie turystów dzierżąc filiżanki z aromatyczną kawą w ręce.
Z kolejnym punktem programu Michał trafił w dziesiątkę. Udaliśmy się na pokaz, a zarazem szkolenie z lepienia rogali świętomarcińskich, wzbogacone o degustację słodkości oraz naukę podstawowych zwrotów w gwarze poznańskiej. Dzięki temu już wiemy, że ja jestem melą, a Paweł szczunem, ale oboje nie jesteśmy pyrami. Prezentacja była bardzo zabawna, poczęstunek pyszny, a przekazane nam informacje zaskakujące i ciekawe. Gdybyście trafili kiedyś do Poznania – serdecznie polecamy tę atrakcję. My dostaliśmy nawet dyplomy mistrzów cukiernictwa! Może one pomogą nam znaleźć zatrudnienie w Nowej Zelandii? 😉
W dalszej kolejności udaliśmy się na przechadzkę po starym mieście. Gdy mijaliśmy szkołę baletową, akurat trwała próba i udało mi się przez uchylone okno popatrzeć na trenujące tancerki. Kolejny plus – uwielbiam balet, a moim niespełnionym marzeniem od trzeciego roku życia jest członkowstwo w grupie baletowej. Z głową wypełnioną obrazami figur wykonywanych w takt muzyki klasycznej, podreptałam za Michałem i Pawłem w kierunku Ostrowa Tumskiego. Tutaj nasz profesionalny przewodnik opowiedział nam ciekawostki historyczne o znajdujących się tam budynkach. W podziemiach archikatedry zobaczyliśmy fragmenty pierwotnej romańskiej budowli. Legenda głosi, iż na odwiedzanej przez nas wyspie rozstali się bracia Lech, Czech i Rus, a pierwszy z wymienionych założył duży warowny gród. Obszar ten stanowi kolebkę Państwa Piastów, zawierajac fragment Palatium Mieszka I oraz grobowce trzech królów Polski i pięciu książąt.
Gdy głowy dostały już potężną ilość bodźców, trzeba było zadbać i o brzuchy. Przez żołądek do serca, więc Michał zaproponował nam obiad w nietypowym miejscu. Restauracja Raj na poznańskiej Śródce, została założona przez parę podróżników i stylizowana na uliczną azjatycką jadłodajnię rodem z Wietnamu lub Tajlandii. Ciekawostką jest to, że menu jest zapisane na… kartkach pocztowych. Smaczne jedzenie i niepowtarzalny klimat sprawiły, że musiałam dać kolejny plus Poznaniowi.
Wieczór mieliśmy już możliwość spędzić w czwórkę – dołączyła do nas Ania. W tym składzie daliśmy się zamknąć w „escape room’ie” o nieprzypadkowej tematyce – piratów i poszukiwaniu skarbu. Chyba był to najtrudniejszy z dotychczas odwiedzonych pokoi, emocje w ostatnich minutach równocześnie mobilizowały i demobilizowały, ale osiągnęliśmy sukces! Ostatnia zagadka została pokonana i wydostaliśmy się z pułapki. Szerokie uśmiechy zastąpiły nietęgie miny i w ogólnej wesołości wróciliśmy do domu.
Kolejnego dnia czekała już nas podróż do Wrocławia, jednak ten jeden, pełny i niezwykle intensywny dzień pomógł mi przekonać się do Poznania. Jest to ładne miasto z ciekawymi tradycjami i historią. Warto zatrzymać się tam na chwilę i poznać je nie tylko z perspektywy symbolu – koziołków. Dziękuję Wam Aniu i Michale za zaangażowanie w odczarowywanie Poznania!
Dominika
Post Scriptum – zdjęcie z przesłaniem
Miło było Was do tego Poznania dowieźć :).
Powodzenia w dalszej trasie!
Cześć! Pięknie dziękujemy za dobre życzenia, spełniają się w stu procentach 🙂 Jeszcze nie wypłynęliśmy z Premia de Mar, czekając na zakończenie prac remontowych przy katamaranie. Niemniej od wczoraj jesteśmy już jego mieszkańcami 😉 Pozdrawiamy serdecznie!
Zawsze miło Was gościć i chętnie jeszcze nie raz odczarujemy z Wami jakieś miejsce, nie musi to być Poznań ?
Liczymy, że wkrótce nadarzy się ku temu okazja!
Piękne różowe fartuszki 🙂
Co nie? Wygląda na to, że nawet kolor mojej koszuli zgrał się nieprzypadkowo ?