Wschód i zachód na południu Polski
Na południe – Wrocław po raz drugi Całą trasę do Wrocławia przejechaliśmy na podkładzie jednego samochodu. Podwiózł nas inspirujący kierowca, który w swoim życiu był w ponad stu krajach!
Na południe – Wrocław po raz drugi Całą trasę do Wrocławia przejechaliśmy na podkładzie jednego samochodu. Podwiózł nas inspirujący kierowca, który w swoim życiu był w ponad stu krajach!
Muszę się przyznać, że dotychczasowe wizyty w Poznaniu nie pomogły mi go polubić. Nasi wspaniali gospodarze Michał i Ania postawili sobie za zadanie odmienić moje nastawienie do ich obecnie zamieszkiwanego miasta. Czy im się to udało?
W sobotę rano wstajemy dość wcześnie, po czym razem z Wojtkiem i sympatyczną parą jego znajomych, zabieramy się do Bydgoszczy. Naszym celem jest leśniczówka Zagórze, ale tego Dominika jeszcze nie wie, a przynajmniej nie jest tego pewna.
Codzień nowa nauka i wymierne korzyści ze zdobytej wiedzy. Autostopowicz nie wybrzydza – głosi jedna z ważniejszych zasad. Pewnie są jakieś odchylenia od tej reguły, aczkolwiek nie tym razem.
… czyli Wybrzeże Wisły we Włocławku.
Wrocław Nowy dzień przynosi nowe miejsca do odwiedzenia. Tym razem z Marcinem jedziemy do Wrocławia. Codziennie uczę się obsługi komunikatora satelitarnego, testuję wysyłanie wiadomości, opcje śledzenia, pobieranie prognozy pogody. Słowem – jest nowa zabawka. Chwilę później, kiedy brat pojechał w służbowych sprawach dalej na wschód, my wsiadamy w tramwaj w kierunku centrum.
Autostop w kierunku Zgorzelca złapaliśmy natychmiast – zatrzymał się pierwszy napotkany samochód. Całą trasę z dwiema przesiadkami pokonaliśmy w tempie ekspresowym. Dzięki temu długie godziny mogliśmy przeznaczyć na rozmowy z rodziną z tamtych stron. Rano idąc na dworzec zabłądziliśmy i nie udało nam się zdążyć na zaplanowany pociąg (choć dzięki temu przypadkowo spotkaliśmy Agnieszkę, która nas gościła), więc i tym razem…
Ostatni dzień przeznaczyliśmy na dwie atrakcje, a pierwszą z nich był wodospad Kamieńczyka. Prowadzi do niego strome podejście, jednak tym razem nie trzeba było wspinać się na sam szczyt, ponieważ kasa biletowa umiejscowiona jest trochę z boku szlaku.
Do Jeleniej Góry wybraliśmy się z braćmi oraz przyjaciółmi z Olecka – Eweliną i Adamem. Pierwszym (nie)zdobytym przez nas miejscem był zamek Chojnik. Na wzgórze, na którym został zbudowany, wdrapaliśmy się pół godziny po jego zamknięciu.