Nadmorskie opowieści z hitchcockowską nutą

/ 29 września, 2018/ Polska/ 0 comments

Codzień nowa nauka i wymierne korzyści ze zdobytej wiedzy. Autostopowicz nie wybrzydza – głosi jedna z ważniejszych zasad. Pewnie są jakieś odchylenia od tej reguły, aczkolwiek nie tym razem. „Jedziemy do Gdańska” – odpowiadamy, na pytanie kierowcy, który zatrzymał się na naszym przystanku. Chęć pomocy i równoczesne zakłopotanie malują się na jego twarzy – „mogę Was zabrać do Bydgoszczy”. Autostopowicz nie wybrzydza – po chwili szybko mkniemy we wspomnianym kierunku. Znowu staliśmy nie dłużej niż piętnaście minut, a kolejny gospodarz zawiózł nas aż na drogę wylotową do Gdańska. Potrzebujemy chwili przerwy, a ponieważ nieco się chmurzy, lądujemy na stacji paliw. Dominika, czekając na poboczu, zdążyła już nawet uciąć krótką drzemkę 🙂

Drugim – na potrzeby bloga owianym tajemnicą – autostopem dojechaliśmy na obrzeża Gdańska, skąd podmiejskim autobusem osiągnęliśmy centrum po półgodzinnym bezskutecznym machaniu kciukami. Sympatyczny Pan-Z-Busa poradził nam zaniechać gimnastyki, bo jest to droga dojazdowa na osiedla. Cóż, miał rację, ale może po kwadransie pędzlibyśmy na pokładzie promu kosmicznego? Nie wystarczyło nam jednak cierpliwości, żeby to sprawdzić 😉 Trójmiasto jest bardzo dobrze skomunikowane wewnętrznie. Piszę to z perspektywy przygodnego przyjezdnego, więc siłą rzeczy ominęło mnie codzienne stanie w korku i mijanie tych samych budynków, czy frustracja z powodu kolejnej niezgodności czasu przyjazdu trolejbusa na przystanek. Jest na prawdę dobrze i to bez pomocy gugla – wszystko zostało odczytane z przystankowych kartek. Chociaż pewnie kluczem do sukcesu było dobieranie środków transportu przez Dominikę – ja tylko płaciłem za bilety, więc przynajmniej czułem się potrzebny 😛

Kolejne miłe zaskoczenie, to piękno i wielkość Parku Oliwskiego. Naszą przebieżkę z ponad dwudziestokilogramowymi plecakami umilił cieniem szpaleru wysokich drzew i przyjemnym chłodem z biegnących wzdłuż ścieżki kanałów. Park jest bardzo czysty, zadbany i za pewne oferuje odskocznię od tempa życia dużego miasta. W środku budowana jest również nowa palmiarnia, choć jej kształt sugerował mi, że zaplanowano miejsce na tylko jedno (aczkolwiek wysokie) drzewo. Żebym tylko pamiętał o ponownym sprawdzeniu po powrocie! Gdy szczęśliwie dotarliśmy do Mileny i Kuby, już czekała na nas pyszna kolacja i rozmowy do późna.

W piątek rano dostaliśmy misję! Coś co spowodowało, że poczuliśmy się Na-Prawdę-Potrzebni 🙂 Z Górek Zachodnich w Gdańsku (czy to jest jeszcze Gdańsk?!) w niedzielę startują regaty samotników – Bitwa o Gotland, w której udział bierze droga naszemu sercu Honorata. Musimy dostarczyć… plastikowego kruka do budowy totemu dla jednego z zawodników. Wybór zwierzaka był spowodowany podobienstwem do jego nazwiska. Znowu bezcenna okazała się pomoc kuzynki, która zawiozła nas do sklepu. Bardzo zaskoczone były osoby jadące z nami komunikacją miejską, gdy patrzyły to na nas, to na ptaszysko. Chciałbym mieć wersję gadającą lub z krakaniem… to byłby efekt!

Wieczorem spotykamy się z Wojtkiem, który spod Długiego Targu zabiera nas na Fuckup Night. Proszę o powstrzymanie się od komentowania samej nazwy wydarzenia, bo pochodzi ona z wielowiekowej tradycji korporacyjnego slangu. Wydarzenie o tyle ciekawe, że ideowo związane z myślą, iż nie tylko sukcesy, a również porażki nas kształcą. Spotkanie z trojgiem prelegentów było dość ciekawe, a każda z prezentacji miała – co skądinąd ciekawe – pozytywne zakończenie. Najbardziej w głowie utkwił mi tekst, który przytoczę siląc się na wierność z oryginałem – „przeczytaliśmy z kolegą kilka książek o błędach popełnianych przy zakładaniu biznesu i mimo tego powtórzyliśmy większość z nich”. Ile razy nam się to zdarza? Nauka płynąca z wieczornego spotkania jest prosta: analizujmy porażki, poprawiajmy błędy i nie bójmy się do nich przyznawać, a już szczególnie – przed samymi sobą.

Paweł

PS. Wyżej opisane wieczory porażek organizowane są w różnych krajach i miastach na świecie. Jeżeli ktoś w celach dydaktycznych chciałby posłuchać o cudzych porażkach, polecam rozejrzeć się za najbliższym takim wydarzeniem.

Share this Post

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*