Jedną nogą…
Niespełna dwa lata przygotowań za nami. Głowy rwą się w świat, a serce chce jeszcze do maksimum wykorzystać chwile z otaczającymi nas ludźmi.
Doświadczamy w ostatnich tygodniach bardzo wiele dobra, wsparcia, radości i wspólnie spędzonego czasu z Wami. Świadomość, że plan nie jest tylko nasz, że jeszcze ktoś chce współuczestniczyć w tej wędrówce, to niezwykłe uczucie. Bardzo Wam wszystkim za to dziękujemy.
Pakujemy się, sprzedajemy rzeczy małe i duże, pracujemy, szukamy najlepszej polisy ubezpieczeniowej, staramy się dostać do załogi transatlantyckich regatach – to wszystko potrzebuje czasu i dzięki Bogu udaje się nam go znaleźć.
A w tym wszystkim jest jeszcze ogrom energii Dominiki i wielkie wsparcie rodziny.
Dziękujemy i działamy!
Paweł
Kurde blaszka, szkoda, że się nie załapałam na wyprzedaż? Muszę jakoś z tym żyć? Wasz blog już wisi na moim FB, dołączają do Was kolejni spragnieni wrażeń „podróżnicy”. Będziecie mieć obstawę! Dominia i Paweł – buziole!
Fakt, większość dorobku (czyt. posagu Dominiki) rozeszła się w ekspresowym tempie. Dziesiątki sprzedawanych przedmiotów rozeszły się w rekordowym czasie, a zyski osiągnęły niebotyczny pułap! 😀 Stąd zmiana planów – wylatujemy jutro własnym samolotem 😀 No dobra, trzeba jeszcze w tym tygodniu spakować pozostałe rzeczy w kartony i przewieźć do rodziców 😉
Ożeszty! Żoniny posąg wyprzedałeś, zarazo??? ?
Dobrze, że u rodziców miejsca dostatek,
Przechowasz, co czeba! (znaczy to, czego nie przehandlowałeś ?).
(Siedze i myśle, kurde blaszka, za jaką karę nie mogę być dzisiaj z Wami!!!).
Ale i tak bawcie się prześwietnie! ???
Trzymam za Was kciuki. Jedźcie, spełniajcie marzenia! I pozdrówcie ode mnie Nową Zelandię, bardzo chciałabym tam kiedys pojechać 🙂