Majówka, czyli grill z hamakiem w tle
Chociaż kilkakrotnie zabieraliśmy się w tym roku do rozpięcia hamaków pomiędzy drzewami i spędzenia w nich nocy, to udało nam się w nich przespać dopiero wczoraj. Cały zestaw szczęśliwie przetrwał zimę w szafie bez szwanku. W ubiegłym roku w ramach „ćwiczeń terenowych” wyjeżdżaliśmy z Dominiką kilka razy poza Olecko (a raz nawet poza Polskę), aby spędzić trochę czasu w leśnej ciszy oraz nabrać biegłości w używaniu hamakowego ekwipunku.
Co prawda spanie pomiędzy drzewami u kolegi nieco odbiega od okoliczności noclegu w leśnej głuszy, ale w końcu technika ta sama. Z małym ALE. Sympatyczny gospodarz ma u siebie drzewa idealne, pod którymi biwakowanie to czysta przyjemność 🙂 Niemniej, w nocy odczuwalna temperatura na granicy Mazur i Podlasia spadła do około 5°C, więc jakiś rodzaj wyzwania był! Po raz pierwszy mieliśmy również możliwość spania otuleni od spodu. Dzięki podpince (tzw. underquilt) po raz pierwszy komfort spania był pełen – bez marznących pleców 🙂Z naszych nadrzewnych harców skorzystały również dzieci znajomych, które również były z nami pierwszomajowym grillu. Okoliczności leżakowania spodobały się na tyle, że niektóre z nich nie chciały wychodzić spod moskitier. Może to dobry sposób na wykorzystanie hamaków w przedszkolach? Zastanowimy się i nad tym.
Skoro jednak o hamakach mowa, to czas na krótką dygresję o Justynie, dzięki której w ogóle dowiedziałem się o tej miłej alternatywie namiotu. Koleżanka z liceum – pasjonatka gór we wszystkich ich odsłonach – trzy sezony temu zapaliła mnie do kupienia sprzętu polskiego producenta i spróbowania swoich sił w lesie i innych okolicznościach.
Z wyjazdu na wyjazd pojawiały się nowe przemyślenia i związane z nimi własne udogodnienia. Do każdego zestawu dokupiliśmy również płachtę przeciwdeszczową (tarp), moskitierę oraz wspomniany wcześniej underquilt. Teraz komplet, zapewniający każdemu z nas komfortowy nocleg na 3 sezony, waży 1,8kg 🙂
Sympatyczny gospodarz… 🙂
No tak, gospodarz i gospodyni, ale przecież to jedno ciało i duch 😉